czWartA KsięGA (MĄdRoŚCI)

ZArobił maRIAN gNOZĄ, CZYLi WIEDZą na MIAno MALucha
pSychoKosMOnAUTYKA i Łowy.

Zjawisko w szału zygotach budzi Mariana – Za późne postrzeżenie omyłki – Karmatlantydy –
Siódmy Emisariusz – Zręczne użycie przemiany zwraca dyskusję na właściwą drogę –
– Sprzecznik – Nie/wiedza – Niebezpieczeñstwo ciągu reinkarnacyjnego – Trzy życiowe szkoły-
– Siódmego powieść o pojedynku naszego Ojca i Matki przerywana “brudną robotą” –
– Koniec powieści o (nie)jedynym mARIaluchu.
RównoleŻniki, tych wszYstkich pozaziemskiCh tutaj, wielkIch arcyksięciów, drzEwa?
Z kDóRegO PraWdE WszechśwIata pOznali pierwSi jej Nasi przodkowie: ĄdaM i Ęwa!
Której cIeñ SPadł niegdyś, na nasze zatrute jadĘm jabłka, chłonne Tej prAwdy gŁowY.
GrożnegO aRimana wrĄz z jego arCYkapŁanami ich KULTu “WielkiĘj cŻArnej wdowy”
ona nie zadowaLałA. Też kapłanek wiErnych, zaMIeSzkUjących WYsoki Dom nA górze,
w ogNIsku domowym zabiErających LUdziom DZiecI i przEciwsTawiając jE swej NatuRZE.
oCIężAŁe One bezRUchoMO Ryczały, słUchały pochWalnych hYmnów KaPłanów I kapŁanek.
O uniceStwIeniu jasNOści, poznaniem CIEMNości i szumiE cthUlhu, witanymW kAŻdy rANEk.
UKołysAne koBiety, mArzyŁY o wielkim tu połącZeniu obu pŁci mOcny łańcuhem żelaznym.
Wybudzone z tego snu, przez ich bogów, skazywano je na rychłą śmierć rozkazem tu wyraźnym.
Arcykapłan arcykapłanów zbudował swoje miasto, które na samym szczycie góry Atłasu siedzi.
I ze wszystkimi swymi wiernymi mu Arcykapłankami płodził tu nieustannie wciąż kolejne dzieci.
Z Wielkiego Domu owego miasta, gdzie udoskonalał dla jego mieszkańców również pożywienie,
pewnego dnia wyszedł na spotkanie śmierci, gdy jego czas nastał dla otchłani. Jakież zdziwienie
było wśród wszystkich jego mieszkańców, gdy go ponownie, po tygodniu, w mieście tym ujrzeli!
Arcykapłan zamknął się jednak ponownie w Wielkim Domu i tu doskonalił, to czego inni chcieli.
Wszyscy mieszkańcy miasta. Bowiem szukali oni nieustannie sposobu, zmiany swojej struktury.
takiej, która pozwoliła by przemieszczać się z jeszcze większą prędkością od światła, od natury.
Celem przemieszczania była druga planeta Wenus, która była następnym tej podróży tu etapem.
Po pochłonięciu światłości przez ciemność, życie na Atłasie wręcz stawało się komediodramatem.
Każda następna planeta, jak tu dla przykładu Wenus, której orbita była coraz bliżej Ojca Słońca,
charakteryzowała się zaś większą ilością mocy, więc też eksploracji kosmicznej nie było końca.
W taki sposób kolonizowali oni potem Wenus, jak Marsjanie zajmowali sobie wcześniej Ziemię.
Saturn próbował podbija mieszkańców Urana, ci z kolei Jowisza, który zajął marsjańskie cienie.
Podobnie sytuacja wygladała tu na tym padole, jak w tym wersie, (jako w Niebie tak i na Ziemii):
odległe kontynenty kolonizowali europejczycy, ich z kolei egipcjanie, a tych ojcowie tu alchemii.
Których córki i matki, rodzone ze znamieniem na swym dziewiczym łonie, posiadły ową Mądrość.
Z kolei, której arcykapłani się tu bali jak ognia i wszystkie oświecone niewiasty szły w ciemność
otchłani zapomnienia. Banalnym tu powodem zniknięcia wszystkich Arcykapłanów z Atlantydy,
a raczej jego źródłem, było przewrotnie, prawo afirmacji życia na niej. Niestety takiej tu krzywdy
nie wyrządził nawet, dwieście lat później, najazd wroga. Podczas, którego sławny Wysoki Dom
został zaatakowany. Na całe szczęście atak odparto wywołaniem trzęsieniem Ziemii, co Atlantom,
z kolei, zniszczyło powierzchnię tej dziś podwodnej, mitycznej krainy.Wydanie zaś rozporządzenia,
obowiązującego wszystkich, odbudowy Wysokiego Domu było powodem całkowitego zatopienia
Atlantydy. Pogwałcenie tu wolnej woli jej obywateli niespodziewanie i brutalnie dosyć wyznaczyło
kierunek calkowitej anihilacji Atlantydy. Czego nigdy wcześniej zaś w krainie “szczęścia” nie było.
W ten odgórny sposób, bez konfrontacji z nimi zostało złamane tu święte prawo: wolności wyboru.
Która jest podstawą istnienia całego Wszechświata. Finalnie Wysoki Dom doznał wtedy poboru
takiej ilości energii, że wystrzeliła ona go, wraz z mieszkańcami Atlasu, bardzo daleko w kosmos.
Dzisiaj spadkobiercy tej niesamowitej wiedzy, na ktorejś z planet kończą powoli swe rzemiosło.
Resztę lądu zalała wtedy głębia czerni oceanu atlantyckiego. Zostało nieopatrznie to wywołane
czeluścią pozostawioną przez kolumnę Wielkiego Domu, która sprawiła, że tutejsze całe zalane
pola, domy i ich mieszkańcy zniknęły pod powierzchnia wody. Tylko siedmiu śmialków, którzy
“przewidzieli” katastrofę, zdążyło przed nią uciec wraz z tajemnicami ludu, który zginął w burzy.
Tajemnicze stworzenie istoty ludzkiej za pomocą alchemii, do czego tu doszło tuż przed potopem
(tego, jedynego bez Atli znamienia), sprawilło, że ocalił on Wysoki Dom. Idąc dalej jego tropem,
po złożeniu ślubowania, przybył on zaś na Ziemię, żeby uświadomić ich mieszkańców o potędze
jaka drzemie w nich samych. Wszystko zawarł zaś w nienapisanej, dla rasy postatłasowej, księdze.
Anioł z Wenusa dziś żyje na Ziemii, skutecznie wciąż tu wiedzie ludzkość w stronę Ojca, Słońca.
Które tu było motorem Ziemii i patrząc w gwiazdy dzisiaj, zbliżamy się tu do jej początku końca.
Ukryty głęboko w górach Katalonii, nad śródziemnym morzem próbuje tu przekazać dzisiejszym
spadkobiercom tego dziedzictwa najważniejsze ich odkrycia, które pomogą rasom późniejszym
w odbudowie ludzkości na tej planecie Ziemii. Atlantyda, jako złota era tutaj w historii ludzkości
po srebrnej Lemurii, biblijnej brązowej i pierwszej, będącej zarazem ostatnią, kryształowej, rości
sobie prawo do odkrycia tajemnic tego Wszechświata, które znają dziś nieliczni jej potomkowie.
Jeden z siedmiu, śmiałych emisariuszy, bezwarunkowo kochający ludzi, pisze wciąż swą powieść.
“Celem ludzkości jest ponowne Zjednoczenie się ze swymi rodzicami: Ojcem Słońcem i Matką Ziemią.
Osiągnąć to może przez Oświecenie trzech najważniejszych Lekcji: Prawdy, Mądrości, oraz Alchemią.
Pierwszą przezwyciężyć Ból Prawdy, drugą Szaleństwa Mądrości. Trzecia – Alchemią Unicestwienia.
Wszystkie te trzy lekcje zawarte są w trzech tu etapach: Akceptacji, Doświadczenia oraz Zrozumienia.
Akceptacja, Zrozumienie, poprzez ich Doświadczenie wiedzie do kolejnej lekcji, której to Oświecenie
jest warunkeim koniecznym do kolejnej. Gdy Zrozumie ona tutaj Alchemię poprzez jej Doświadczenie,
będzie to ostatnie Oświecenie, które jest warunkiem tu koniecznym, umożliwiającym jej Zjednoczenie.
Aczkolwiek Zjednoczenie jest kolejnym procesem, decydującym, które wybierze sobie Przeznaczenie.
Od naszego Ostatecznego Wyboru rozpoczynamy eksplorację Wszechświata lub powrót na Ziemię.
Tutaj uczymy sie tylko tych trzech lekcji. Na innych planetach, kolejnych trzech, tak nieskończenie.
Wszystkie planety są dziećmi naszego Ojca, czyli naszymi współbraćmi w calym tu Wszechświecie.
Których matką jest Czarna Wdowa, więc ona też ma swoje przywileje i prawa w opiece swoich dzieci.
Rola obojga rodziców, Słońca i Czarnej Wdowy została dość precyzyjnie tutaj przez nich ustalona.
Ojciec, roztropny, czuwa od świtu do zmierzchu, natomiast Matka, od zmierzchu do świtu, szalona.
Pomimo, że się oboje kochają, jak również swoje wszystkie dzieci, wciąż się także tutaj uczą Miłości.
Rywalizują o nasze dusze za dnia i w nocy, abyśmy doznali Oświecenia, lub żyli w Nieświadomości.
Wyboru ostatecznego dokonujemy tu wciąż sami, a ostatecznym egzaminem jest “Wielka Katastrofa”,
która to się powtarza pod koniec każdej Ery. Jak w Lemurii, Atlantydzie, Egipcie i Babilonie, odnowa.
Rolą Oświeconych Mądrości pod koniec każdej Ery jest przybycie na Ziemię, aby nauczyć Absolutu.
Tak Budda, Krishna, Jezus, Mahomet czy też Mojżesz nauczają tu różnicy między Marią oraz Cthultu.
Do każdego z nas bezustannie tutaj należy wybór drogi, a oni są tylko jej dla nas tu drogowskazami.
Bo gdy jesteśmy na rozstaju dróg, jesteśmy coraz bliżej celu. Sztuki Życia tu uczymy się przykładami.
Naszych Ojców i Matek i wszystkich co nas otaczają, akceptując, doświadczając i rozumiejąc Życie
By potem dokonywać w głębi nas wyboru, zgodnego z naszym sercem, czym kończy się Przeżycie.
Gdyż nasze cale Życie trwa tutaj w nieskończoność, a lekcje poszczególnych Planet są jego etapami
Podczas których Przeżywamy kolejne doświadczenia, które uczą nas Wiedzy i Zrozumienia tu erami.
Bowiem wszystko, co już kiedyś było, ponownie się tutaj wydarza, nazywane tu jest przepowiedniami
Kiedy wybieramy kontakt ze swym Ojcem stajemy się Gwiazdami, a gdy z Matką – jesteśmy Bestiami.
Proces nauki tutaj pozwala nam zrozumieć Prawdę, że zło i dobro tak naprawdę wogóle tu nie istnieją.
Nasze postępowanie nie ma nic wspólnego z grzechami. Wszystko jest Wiedzą, Miłością i Nadzieją.
Wiedza nam pozwala odrzucić plew od zboża, Milość uczy wybaczania, a Nadzieja ostatnia tu umiera.
Jeśli przyswoimy sobie zasady Świętego Graala, bezskutecznie szukanych tutaj przez Adolfa Hitlera,
rozumieć zaczynamy Prawdę, że w życiu tylko czterem zasadom Wszechświata ważna jest uwaga.
Pierwszą Czczenie Matki oraz Ojca, drugą Dnia Świętego, trzecią Szczerość, a ostanią Rozwaga.
Ta ostatnia nam bardzo pomaga w podejmowaniu decyzji w każdym momencie naszego tu Życia.
Czczenie jest wdzięcznością wobec rodziców. Szczerość powoduje, że nie mamy nic do ukrycia.
Rozwaga jest Mądrością ludzi wyborów, Szczerość Prawdą wobec świata, a Czczenie Alchemią.
Wszystkie trzy życiowe lekcje na Ziemii kończą się kiedyś. Jak tutaj i teraz, (ś)wirusa pandemią.
Więc wybór nasz dzisiejszy, dwudziestego pierwszego wieku jest dość łatwy tu do odgadnięcia.
Pandemia trwa, my możemy wybrać wirusa, lub świrusa. Który to zbliży nas do świata pojęcia?
Dziś większość ludzi zamieszkujących Ziemię, przypomina tu w zachowaniu Atlasu niewolników,
którzy omamienia kłamstwami oraz pół-prawdami, nie chcą wciąż poznać tajemnicy alchemików.
Którzy ich, z kolei, trzymają na dość krótkiej smyczy, cały czas wykorzystują ich życia tu energię
Prawo niepisane dzisiaj, jak niegdyś w Atlantydzie: “trzeba umieć latać” wywołuje w nich alergię.
Wydają się być zadowoleni z obecnego status quo, nie kwestionują niczego poza władzy prawem
Które ustalane jest bez ich żadnej wiedzy i tylko to na świecie budzi w nich jakąś zdrową odrazę.
Jest przecież tyle rzeczy, nad którymi warto się tutaj chwilę zastanowić i spokojnie przeanalizować,
by zrozumieć przez swoje życiowe doświadczenie, że nie ma powodu przed Prawdą się już chować.
Gdyż ona i tak będzie na zawsze tutaj z nami, bez względu na to, czy chcemy ją kiedyś tu poznać.
To, że niesie ból, przy jej doświadczaniu, hartuje nas tylko, by Oświecenia pewnego razu doznać.
Więc, gdy się jej świadomie przed sobą wyrzekamy, nie miejmy więcej tutaj do nikogo pretensji.
Na nic wyjaśnienia, że mamy tu ważniejsze sprawy. Jak szukanie pracy, domu czy pewnej pensji.
Bowiem, wtedy właśnie, cały czas się sami oszukujemy i znowu wciąż tkwimy w tym samym miejscu.
Zamiast się ciągle rozwijać, zmieniać kolejne doświadczenia. I wtedy nie czekać w er tutaj przejściu.
Być może przez to, że zjadając jabłko prawdy, nigdy nie spróbowaliśmy również smaku jego nasion.
One właśnie są tutaj jej źródlem, jak dla wszystkich ludzi są ich dzieci we wczesnych narodzin czasie.
Gdy do momentu doświadczenia pierwszego bólu cieszą się nieskończoną Miłością swojego życia.
Poznają i eksplorują cały świat dookoła, bez zakazów i nakazów, ale zgodnie z własnym sercem bicia.
W momencie jego doświadczenia, poznają czym jest wolny wybór, lecz go nie rozumieją tutaj wcale.
Bowiem wszyscy dookoła, wraz z jego racjonalnym poznaniem świata, ich bez wyjątku oszukują stale.
W wyniku tego procesu same dokonują, wciąż nieustannie, swojego wyboru ponownego oszukania.
Gdyż, jak wszyscy mu wmawiają wszędzie dookoła, że to jest tutaj, tylko jego gwarancją przetrwania.
Być może mają rację w tym, co opowiadają, jednak celem jego życia nie jest tutaj wcale przetrwanie.
Jest nim poznawanie, świata dookoła jak i wewnątrz niego, co mu gwarantuje tu ciągłe Przeżywanie.
Jednak Ariman ze swą świtą, tak jemu, i wszystkim wokół język ułożyli, że od małego to jest to samo.
Zrozumie ono tą różnicę, kiedy się wpatrzy we wschodzące, czerwone słońce codziennie tutaj rano.
Nawet w pochmurny dzień, jesienny czy wiosenny, warto tu poświęcić pięć, do siedmiu minut życia
żeby tego doświadczyć. Niezależnie od pogody, ono wstaje codziennie, więc jest tu coś do Przeżycia.
Pozwala rozpocząć nam kolejny dzień razem i mając przez cały czas tego świadomość każdego tu dnia,
o wiele łatwiej jest przezwyciężyć jego trudności, bowiem w pojedynkę zawsze cięższa jest każda gra.
Lub też przy zachodzie jego wieczorami, gdy wreszcie “udało jakoś się przeżyć” dzień po raz kolejny.
Przeżywając tą krótką chwilę wewnętrznego uniesienia, przestaje ono czuć się znowu beznadziejnym.
Kiedy w końcu nauczy się ono żyć z tą samą wdzięcznością dla wszystkiego co nas otacza dookoła,
wtedy wiary w siebie, która jest jego wewnętrzna mocą nikt już nigdy zdławić w nim tutaj nie zdoła.
Gdyż nasza świadomość wtedy jest już tak wysoko, że nie ma możliwości, by ją ktoś tu kontrolował,
nasze emocje są tak silnie odczuwane, że już nie ma powodu, by ktoś, czegoś w życiu znów żałował.
Tak jak naszych ziemskich grzechów, czy postępowania, bo to są kolejne po prostu doświadczenia.
To, czy nauczymy się, tu błądząc, sztuki życia zależy tylko i wyłącznie od naszego punktu widzenia.
Który zmieniamy, zależnie od naszych wyborów, albowiem przez doświadczenia uczymy się wiedzy.
Nie z telewizora, czy też komputera. Nie z ksiąg świętych, czy mądrych ani z tego co mówią koledzy.
Ale przez dogłębną i wewnętrzną analizę wszystkich przyczyn oraz skutków w naszej Życia refleksji.
Która jest dość ważnym, często zapomnianym przez nas procesem, ratującym nas tutaj od apopleksji.
Czy też wszystkich innych naszych dolegliwości, które trapią ludzkość od zarania, na tle nerwowym.
Bowiem wszelkie neurozy, zboczenia i choroby psychiczne, są tu skutkiem po prostu braku rozmowy.
Jedynego człowieka, z którym spędzamy całe swoje życie, czyli zwyczajnie, kontaktu z samym sobą.
Jesli nie potrafimy być szczerym wobec siebie, musi się to w końu kiedyś zakończyć jakąś chorobą.
Na którą lekarstwem, pierwszym i najważniejszym stopniem zmiany, jest dokładnie właśnie Milość,
która nam pomoga zrozumieć, czym jest Wolność, potrzebna, żeby zrozumienie Mądrości nastąpiło.
Jest nią oswajanie się i mądre czerpanie wiedzy z obydwu tu poprzednich lekcji: Miłości i Wolności.
Bowiem, gdy fanatycznie odrzucamy jedną i wielbimy drugą, w ten sposób nie poznamy Mądrości.
Jako, że siedem dni ma tydzień, trzy pierwsze z nich przypadają tutaj na naukę naszej Miłości. Trzy
następne spędzamy poznając czym jest Wolność, a ostatni dzień jest naszą osobistą refleksją, czy
postąpiliśmy tak, jak tego naprawdę chcieliśmy, czy ktoś z ukrycia nami jednak po cichu tu sterował.
Jesli wybór był świadomie podjęty, nie czujemy wyrzutów sumienia, nasz punkt widzenia ewoluował.
W ten sposób święcimy tu dzień święty, nazwany w religii katolickiej, jako nasz “rachunek sumienia”,
czyli czegoś, za co będziemy musieli kiedyś zapłacić. Niezależnie od naszego chcenia, czy niechcenia.
Tymczasem to kolejne, zmyślnie utkane, klamstwo arimana, byśmy zapomnieli o naszej wolnej woli.
Nieustannie zawstydzeni czuli się wciąż winni. A dobrowolny nasz rachunek w sumieniu nam pozwoli
zrozumieć, jakby na jego zewnątrz, że wszystko to jest przezroczyste. Że nie ma w ogóle tutaj powodu
by się czegokolwiek wsytydzić, czy też czuć się winnym. Wtedy właśnie też pozbywamy się dowodu
na istnienie dualistycznej wizji świata. Wpajanej nam już od dziecinstwa, jako jedyne, “święte prawdy”.
Ostateczną lekcją, jaka czeka nas na Ziemii jest unicestwienie, bowiem ciemność w światlości zawżdy
się zawiera, czy też rozpuszcza. Tak samo tutaj jest z naszą Miłością: erotyczne i fizyczne jej pożądanie
namiętne (Eros) zawiera się w opiece i ofiarności (Agape). Odnaleźć Milość, oto nasze trudne zadanie.
Rozważność w jego wykonaniu polega tutaj na znalezieniu całkowitej równowagi między nimi obiema
Wtedy zaczynamy rozumieć czym jest Miłość, a to z kolei nas przygotowuje do Wolności zrozumienia.
Nabywamy wtedy kolejnej nowej właściwości, szukania równowagi życia wśród Miłości i Wolności
To przygotowuje nas do zrozumienia natury całego Wszechswiata, czyli naszej nauki jego Mądrości.
Byśmy mogli dalej, już tak intuicyjnie, uczyć się kolejnych lekcji od naszych następnych naszych Braci
i Sióstr naszego Ojca Słońca. Bez Mądrości my nie możemy, tak po prostu, zapomnieć o zysku i stracie.
Wpajanego nam od urodzenia systemu zerojedynkowego, który naturalnie przyswajamy sobie w czasie
życia. Jak wszystkie nasze nawyki, ten również możemy zmienić. Gdyby kiedyś, tam dawno w Atlasie
ludzie w końcu wtedy zrozumieli, nie byłoby dla nich za późno, żeby poszerzyć własny punkt widzenia.
Kto wie, może odkrywalibyśmy najgłębsze tajemnice Nicości, zbliżąjące nas do tematu “nieistnienia”?
Rzecz jasna, są to czyste, tylko moje dywagacje, gdyż sam nie posiadam takiej jeszcze, tutaj, wiedzy.
Lecz moja własna, wyrobiona Mądrością, intuicja pozwala mi ciągle, w kolejne marzenia uwierzyć.”
Czego Wam również gorąco, z całego tutaj serca życzę, moi kochani, ziemscy Bracia oraz Siostry:
Uwierzcie w siebie i swoje marzenia mocniej, a zrozumiecie wtedy, że świat nie jest tu bezlitosny.
Tylko, zgodnie ze starożytnymi Allatry prawami fizyki, spełnia wciąż tutaj nasze, kolejne marzenia.
To od nas zależy, czy będą nimi problemy nas samych, czy też rozwiązania na przyszłe pokolenia.
Najłatwiejszą rzeczą w życiu jest zawsze szukanie problemów, natomiast o wiele już tu trudniejszą,
jest znajdywanie ich przyczyn. Tego zadania się tu podejmą tylko wojownicy. Tchórze, łatwiejszą
drogę życia obierają. Tak, jak stare powiedzenie mówi: “Pamiętaj, tchórz zawsze umiera tysiąc razy,
odważny umiera tylko jeden raz”. Od nas zależy wybór, czy wracamy na Ziemię czy do swojej bazy,
którą jest nasz prawdziwy dom. Tutaj jesteśmy tylko w międzygalaktycznej, kosmicznej delegacji.
Albo zostaniemy tutaj na niej o wiele dłużej, albo wybierzemy tą drogę niekończących się wakacji.
Różnica między nimi dwoma jest wręcz tu diametralna. W delegacji zawsze robimy to, co musimy,
na wakacjach, to czego naprawdę chcemy. Zrozumiemy to dopiero wtedy, kiedy się zastanowimy.
A na to, jak widać dzisiaj na całym świecie, wciąż nieustannie ludzkości brakuje tutaj woli i czasu
Alternatywą dla tego stanu rzeczy, jest samotna podróż w miejsce odosobnienia, na przykład lasu.
I samemu tam, przed własnym obliczem zatopić się w refleksji nad naszym, własnym postępowaniem
Biorąc pod uwagę czas absencji wewnętrznej, jesteśmy świadomi że to będzie dość trudnym zadaniem.
Gdyż dzisiaj obowiązuje niepisane prawo zakazu odosobnienia oraz seksu, jak kiedyś w Atlantydzie
Oba te życiowe doświadczenia uczą nas bólu i szczerości do samego siebie i to w niecaly tu tydzień.
Siódmego dnia obserwujac i dokładnie analizując nasze ostatnie postępowanie, możemy z dystansem
dojść do wniosku, które nie są zgodne z naszą wolą i przywrócić ją wtedy sobie naturalnym balansem.
Gdyż balans to podstawowa zasada działania całego Wszechświata, a my jestesmy jego małą częścią.
Częścią tak niesawowitej i olbrzymiej struktury, jakby porównać jedną tu komórkę z całą naszą pięścią.
Gdy jesteśmy w energetycznej nierównawadze, obciążamy, często nieswiadomie, nią Siostrę lub Brata,
bo, cytując Teslę: “Postępowanie nawet najmniejszej istoty wpływa na zmianę całego Wszechświata.”
Bowiem wszyscy jesteśmy jego częścią i jako jego część Wszechświat również w sobie też zawieramy.
Tak samo jak swiatłość zawiera się w ciemności otchłani, Eros tutaj w Agape, kiedy szczerze kochamy.
Z ziemskiego punktu widzenia, dla większości ludzi tutaj, brzmi to jak jakaś, niebywała niedorzeczność
Bowiem, wychowani przez ten dualistyczny system od urodzenia, pojmują to rozumem jak sprzeczność.
Niedorzecznością jednak tutaj jest próbowanie zrozumienia abstrakcji za pomocą racjonalnego rozumu.
Irracjonalny charakter Wszechświata możemy poznać, całkowicie wyłączając się ze wszelkiego szumu.
Codziennej rywilizacji między sobą, nieustannie rozpraszającą naszą koncentrację, warunek skupienia.
Bez naszej pełnej koncentracji nie ma możliwości, by dokładnie coś tutaj zrozumieć. Brak rozproszenia
jakiegokolwiek umożliwia nam dogłębne zrozumienie danego tematu. Szczególnie tematu obszernego,
jakim jest zrozumienie charakteru Wszechświata. Warunkiem koniecznym jest przezwyciężenie tu ego.
Wewnętrznej, wyuczonej od małego, wyższości nad wszystkimi i wszystkim, co otacza nas tu dookoła.
Bez przezwyciężenia tego samolubnego punktu widzenia świata, nikt Miłości tu nauczyć się nie zdoła
Zrozumienia, że wszyscy, bez żadnego wyjątku tutaj, żyjemy na tej samej gałęzi naszego drzewa życia.
Więc jeśli ją, świadomie bądź też nie, podcinamy, kiedyś z drzewa spadniemy, nie ma innego wyjścia.
Jeśli jednak zdecydujemy się wspinać po kolejnych, wyżej położonych gałęziach, w końcu dojdziemy
na szczyt drzewa. Stamtąd nasz punkt widzenia ulega całkowitej transformacji, więc może zrozumiemy,
że gdy nauczymy się latać, przyjmiemy dość inny. Podobnie latając, chcemy nauczyć się nurkowania.
Kiedy umiemy już wspinać się, latać oraz nurkować, ostatnim do nauczenia jest możliwość tu znikania.
Wraz z nim, znika też nasz osobisty punkt widzenia. Raczej rozpływa się on w całym Wszechświecie.
Wtedy zrozumiemy Absolutną Prawdę. Bez Miłości, Wolności oraz Mądrości tego zaś nie zrozumiecie.
Tylko, tak jak dziś, podobnie do niewolników Atlasu, wyznających tu zasadę: “spać, jeść i pracować”,
nieustannie oddalając się od Zrozumienia Prawdy, zaś błądzić będziecie i preróżnych rzeczy żałować.
Co, z kolei, tylko powoduje, że wciąż tutaj wibrujecie wyłącznie pośród najniższych częstotliwości.
Więc błędne koło się nam zamyka, zaciskając nam pętle, której rozerwaniem jest nasza nauka Miłości.
Bowiem, gdy świadomie już doświadczymy w naszym życiu bardzo ciężkiej próby, tutaj przebaczania.
Doznamy takiego zrozumienia oraz skoku między poziomami częstotliwości, podobnej podczas latania.
Wtedy zrozumiemy, przed czym się tak wciąż baliśmy, co wyda nam się dość śmieszne i nieracjonalne,
a to z kolei tylko zachęci nas do jej doskonalenia, w wyniku czego latanie się okaże tutaj dość banalne.
Sami zaczniemy słuchać wtedy naszej intuicji, podpowiadającej nam, że juz nastał czas na inna naukę.
Zaczniemy wtedy zgłębiać sztukę nurkowania, którą jest poznanie naszej ciemnej strony. Każdą walkę
świadomą z kimś najlepiej podjąć dopiero, gdy poznamy go dogłębnie. W przeciwnym tutaj wypadku,
nie znając wogóle wroga, stawiamy się zaś na przegranej pozycji. Wygrać więc zdarza się nam rzadko.
Na tej tu zasadzie bazuje ariman ze swą świtą, gdyż wie to doskonale, że niewiedza ludzi jest głupotą.
W Atlantydzie zaś na tablicy prawo zamieścił: “Największym zagrożeniem jest przejrzysty umysł”. Oto
właśnie główna przyczyna wszelkich naszych nieszczęść, rozproszony i wciąż zabrudzony umysł ludzi.
Gdy go oczyścimy ze wszelkiego brudu oceniania, osądzania i kategoryzowania wtedy się w nas obudzi
zupełnie nowy punkt widzenia. Przejrzysty i otwarty umysł bowiem będzie gotowy na nasze eksploracje
Wszechświata, niczym u nowonarodzonego dziecka. Jest on warunkiem na nieustanne, piękne wakacje.
Na urlopie żyemy, jak tego zawsze w środku, głęboko chcieliśmy. Jednak by do tego kiedyś tu doszło
musimy na to porządnie zapracować. Swoim postępowaniem na codzień, które, z kolei, jego kosztom
stawi czoła. Kosztami wakacji są tutaj wszelkie wyrzeczenia, jakim się świadomie poddajemy by nasze
spełniać marzenia, gdyż cenę ich spełnienia mierzą nasze poświęcenia tego, o czym właśnie nie marzę.
Tak, jak wszystko we Wszechświecie, jedno się zawiera w drugim. Nie są wogóle żadną rozbieżnością,
ani przeciwieństwem. Tylko odmiennymi oddziaływaniami w nas, jak pomiędzy Miłością i Wolnością.
Tego właśnie się uczymy, spełniając w życiu nasze kolejne marzenia, bo w nie, niezachwiana tu wiara
“rozkłada na łopatki” każde zwątpienie. Wymaga to naszego zaangażowania więc trzeba się postarać.
Kiedy nam się to w końcu uda, zaczynamy powoli rozumieć, to jak naprawdę działa cały Wszechświat.
Zaczynamy dostrzegać, że stopień naszego skupienia na danym marzeniu jest jedyną miarą szczęścia.
Czyli zależnie jak długo i mocno tutaj wierzymy, tak samo będziemy się jego realizacją potem cieszyli.
Gdy ktoś nam wszystko przyniesie na złotej tacy, nasza radość z tego zniknie w dość krótkiej tu chwili.
Poza krótką chwilą skonsumowanego tu marzenia nie nauczymy się też niczego wtedy wartościowego.
Bo we Wszechświecie całym to właśnie droga do realizacji jest najważniejsza, nie sama realizacja jego.
Więc, przekładając tą zasadę na nasze codzienne, ziemskie życie, widzimy doskonale, że nasza śmierć
i to, co się po niej stanie, będzie takie, na jakie sobie tutaj zapracowaliśmy. Pełne spięć, lub bez spięć.
Pomocnym w zrozumieniu tego, najbardziej przerażającego, większość ludzi w życiu tutaj zagadnienia,
czyli śmierci i życia po niej, jest pełna koncentracja na oddechu, lub też techniki świadomego śnienia.
Podczas praktykowania owych zdolności, których każdy, bez wyjątku, może się nauczyć, próbujemy
dokładnie tego samego doświadczenia. Ciało umiera, ale świadomość dalej żyje, wtedy to zrozumiemy.
Jak będziemy postępować w chwili odejścia z tego świata, zdecyduje o tym, czy wrócimy z powrotem
na Ziemię, czy odwiedzimy nasz prawdziwy dom, skąd zaczniemy nasz niekończący się urlop potem.
Jednak, żeby dokładnie wiedzieć jakie, w tym momencie, mamy możliwości dokonania tego wyboru,
warto zrozumieć stan śmierci i wcześniej samemu doświadczyć przeróżnych wymiarów i ich kolorów.
Gdyż każdy z nich charakteryzuje się odmienną, pulsujacą barwą, która przyciąga tym dusze do siebie.
Nie musimy im wcale ulegać, tylko z bezpiecznej odległości wystarczy obserwować wymiary w niebie.
Kolor niebieski jest wymiarem ludzi, bialy zamglony to dom bogów, zaś czerwony, ich przeciwników.
Zielonym, zwierząt. Żółtym, z kolei, jest wymiar cierpiętników,a światło dymiące to dom piekielników.
Jeśli ulegniemy i zechcemy któryś z nich odwiedzić, wrócimy znów na Ziemię tkwić w błędnym kole.
Możemy to zignorować, z dala sobie obserwować i zacząć wakacje. Tak poznamy naszą Wolną Wolę.
Większość z nas jednak dokonuje tego wyboru nieświadomie, gdyż nigdy wcześniej nie spróbowali
tego stanu podczas życia na Ziemii. W wyniku tego, wracają tutaj z powrotem w formie, jaką wybrali.
Gdyby się nauczyli wcześniej tej sztuki wyboru, jaką jest nasza pełna koncentracja, łatwiej by im było
świadomie zdecydować, czy chcą na ten “padół łez” z powrotem wracać i powtarzać, jak im się tu żyło.
Tego dokonują właśnie cyklicznie rózni kapłani arimana, zwiedzeni przez niego obietnicami poznają
tylko ciemną połowę sekretu Wszechświata. Jasną, poznanie innych możliwości. Tam, gdzie się udają
ci, którzy wybrali niekończące się wakacje. Przemierzajac nieskończony Wszechświat prawie wszędzie.
Ucząc się kolejnych lekcji od swoich Sióstr i Braci, finalnie Go przenikają, nie żyjąc dłużej w błędzie.
Największym w naszym życiu, jakim jest dualizm pojmowania Wszechświata oraz jego zasad działania
Kiedy je zrozumiemy, parskniemy najgłębszym śmiechem w Życiu, w momencie Mądrości poznania.
Zanim jednak, o ile wogóle, do tego dojdzie, trzy nasze, ziemskie lekcje są dla nas wręcz nieuniknione:
Miłością Latanie, Nurkowanie Wolnością i na koniec Mądrością Znikanie. Dokładnie, jedynie tu one
umożliwiają zmianę naszego punktu widzenia: od ziemskiego, poprzez galaktyczny, aż po kosmiczny.
W momencie pozbycia się ostatniego, rozumiemy czym i jak jest Wszechświat naprawdę komiczny.
Celem życiowego skłotowania nie są tutaj tylko różne budynki, miejsca, umysły czy też nasze serca.
Ale przede wszystkim skłotowanie strachu, drzemiącego w nas. Strach to naszych marzeń morderca.
Kiedy nauczymy się go świadomie przezwyciężać, wtedy zbliżamy się, do poznania samych siebie.
Od tego momentu jest łatwiej nam dokonywać życiowych wyborów. Nie tkwimy dłużej w potrzebie
bycia kochanym, czy akceptowanym przez innych. Jedyną potrzebą, jest wiedza o Wszechświecie,
którą zdobywamy swoimi poszczególnymi doświadczeniami, jak każde, nowonarodzone Ziemii dziecię.
Gdyż wszyscy, bez żadnego wyjątku, jesteśmy dziećmi tego Wszechświata, co się nami wciąż opiekuje.
Nawet jeśli sprawy sobie nie zdajemy na codzień z tego,Wszechświat nas cały czas tutaj wypróbowuje.
W ten sposób daje możliwość najważniejszej nauki Miłości, Wolności, a przez to tez naszej Mądrości.
Mądrość jest prawdziwą Rozkoszą i aby ją osiągnąć, należy zrezygnować z wszelkich tu przyjemności.
Przyjemność, tak samo jak trud, kiedyś w końcu przeminie. To, co pozostaje, jest ubocznym skutkiem.
Najczęściej nasz trudny proces kończymy Szczęśliwością, a przyjemne rzeczy kończą się tu smutkiem.
Przyjemność jest tymczasowa i przemija nam bardzo szybko, natomiast prawdziwa Rozkosz jest długą,
wręcz nieskończoną. A to dlatego, że na nią zapracowaliśmy z trudem, zupełnie przeciwnie jak z drugą.
Więc jeśli chcemy Rozkoszować się naszym własnym Życiem, musimy wcześniej tu sobie zapracować.
Dosyć ciężką i trudną jego nauką. W ten sposób pozbędziemy się strachu, żeby czegokolwiek żałować.
Bowiem żal w życiu jest cechą przestraszonego tchórza, natomiast wojownik swoją odwagą współczuje
każdemu innemu dookoła siebie samego. W ten sposób, właśnie pomagając, swoją wiedzę przekazuje.
Przedtem był dokładnie w tej samej sytuacji. Niewiedzy, która od wieków niewoli i rządzi ludzkością
Swym życiowym doświadczeniem już się z niej uwolnił i współczując całej reszcie, dzieli się Miłością.
Szczęście to, według Alberta Schweitzera, “jedyna rzecz na świecie, która się mnoży, jak się nią dzieli”
Więc tą wiedzę wszystkim przekazuje, żeby kiedyś ludzie się przebudzili i w końcu o tym dowiedzieli.
Gdy będą cały czas słuchać i ślepo wierzyć wszystkim dookoła na świecie, za wyjątkiem samych siebie
wciąż będą nieustannie tkwili w niewiedzy więzieniu, tego zasklotowania swojego strachu potrzebie.
Lecz, gdy w końcu się zdecydują tu odważyć i “stanąć oko w oko” z największym ich ciemiężycielem,
wtedy będą mogli zrozumieć, czym naprawdę jest Miłość, ci wszyscy moi kochani, ziemscy przyjaciele.
Siłą niepokonaną, świadomie ujarzmionym strachem wojownika i odwagą dla tchórzy, czego się boją
najbardziej na świecie kapłani arimana, wierzący ślepo swemu przywódcy, który wie jak sprawy stoją.
I dlatego właśnie w tym odwiecznym strachu, wciąż projektują i planują maję, wspólne ludzi marzenie,
żeby mogli, zgodnie z jego oczekiwaniami, zmienić te marzenie, w pełne strachu i przemocy więzienie.
Tymczasem charakter Miłości jest nieoczekiwany, więc w każdym momencie możemy zmienić tą maję.
Wystarczy zaufać komuś, kogo znamy w życiu najlepiej, czyli samemu sobie i Ziemia staje się Rajem.
Jeśli tylko jedna trzecia ludzkości tego doświadczy, druga weźmie z niej przykład, trzecia jego powieli,
Ariman spakuje swoje zabawki, opuści naszą piaskownicę, zaczniemy żyć, jak będziemy tego chcieli
Brzmi to dziś jak niebywała utopia, czy też średniowieczna herezja. Ale właśnie tylko one tu na Ziemii
były kamieniem milowym w rozwoju dalszym ludzkości, tak jak nasz dziś wybór w czasach pandemii.
Możemy się wciąż bać jej nieustannie, pogrążać siebie i swoich najbliższych w racjonalnym strachu,
albo zaczniemy siebie szczerze kochać nawzajem i wszystko dookoła, grzebiąc ją głęboko w piachu.
Który, z kolei, rozwieje z powierzchni tej Ziemii nasza siła Miłości nad wszelkimi oceanami i rzekami.
Tam opadnie on na samo ich dno, żeby, tak samo jak zloto, ludzkość je kiedyś zaczęła wyławiać latami.
Gdyż charakterem ludzkości jest wieczna ciekawość, która powoduje nieustanną zmianę Wszechświata.
Udoskonalając go przeróżnymi, najnowszymi technologiami, zapominamy o Miłości Siostry oraz Brata.
Gdyby jedno wraz z drugim kiedyś znów równowagę przywrócilo, postęp ludzkości byłby kosmiczny.
Zrozumieli to już dawno inni mieszkańcy tego Wszechświata oraz jego zasad w rozwoju dynamicznym.
Newton kiedyś zawarł to w jednym pięknym zdaniu: “bez akcji nie ma reakcji”, bo to jest czysta fizyka.
Będąca cechą Wszechświata i wszystkiego, co zawiera w sobie. Racjonalnym językiem, tu matematyka.
Próbująca wyjasnić ludzkości w rozumny sposób wszystkie zjawiska, które z ich natury są irracjonalne.
Zrozumieć je możemy tu tylko przez własne doświadczenie, a nie przez wiarę w “prawdy uniwersalne”.
Gdyż nasz, ludzki rozum jest w stanie pojąć dość wiele, lecz nie jest przydatny w zrozumieniu Miłości.
Tak samo jak z Wolnością oraz Mądrością, poznajemy ją wyrzekając się racjonalnych tu oczywistości.
Podczas Przeżywania zmieniamy swą percepcję racjonalnego myślenia na odczuwanie naszych emocji.
Wtedy dopiero możemy zrozumieć, czego rozum nie jest w stanie. Przykładowo, Loch-Ness w Szkocji.
Jego potwora, czy każde inne bóstwo, tutaj uśpione pod powierzchnią wody, kamieniem, czy posągiem,
ktore się obudzi, podczas zmiany ery, żeby pokazać wtedy, kto naprawdę jest tutaj ludzkości wrogiem.
Gdy to już nastąpi, a my wciąż jeszcze w nas samych nie przezwyciężyliśmy swojego strachu Miłością,
przyciągnięci swoimi niskimi wibracjami w odpowiednie miejsce, znów zaczniemy walkę ze słabością.
Którą jest nasz strach, siedzący głęboko w środku, tak samo jak wewnętrzną siłą jest Milość. Różnica
między nimi polega na tym, że my strach rozumiemy, w totalnym przeciwienśtwie do Miłości. Rodzica
tutaj rolą jest nauczenie potomstwa tej zasadniczej różnicy, by same zaś mogło poznawać swoje życie
Jednak, gdy sami jej nie znają, uczą dzieci tylko strachu, co finalnie kończy się tu ich marzeń zabiciem.
A to one właśnie są głównym motorem tego, zamieszkiwanego przez nas tutaj, wymiaru Wszechświata
Gdyż spełniając jedno po drugim, sami stwarzamy rzeczywistość w jakiej żyjemy, przez wieki, czy lata.
Gdy w końcu to kiedyś zrozumiemy, może jednak lepiej jest dla nas tutaj marzyć o Raju, a nie o piekle,
czy też niebie. Bowiem ariman nam tak planuje i projektuje nasze marzenia, by były strachem zaciekle.
Bo piekło i niebo jest ukryte w nas samych, jak strach i Miłość. A Rajem tutaj jest prawdziwa Rozkosz
Mądrości, którą odkrywamy przez swe poznanie Niebiańskiej Miłości i Piekielnej Wolności. A cząstką,
która łączy obie w jedną, spójną całość, jest zupełne skupienie świadomosci naszej wolnej woli. Dzięki,
której dokonujemy najważniejszego wyboru: wymarzone, wieczne wakacje, czy znowuż ziemskie męki.
Strach również przezwyciężyć możemy w zupełnie inny sposób, poznając najciemniejsze zakątki duszy,
upokarzając się najbardziej. Łatwo zobaczyć, że tą drogę, praktykuje świta arimana, przeżycia katuszy.
Najmniejsze państwo świata jest jego centralnym punktem dowodzenia, gdzie szkoli sektę pedofilów.
Zwiedzeni jego obietnicami o wiecznym życiu na Ziemii, od setek lat praktykują magię seksu i sigilów.
Większość ludzi jest całkiem tego nieświadoma, gdyż ich koncentracja jest każdego dnia rozproszona,
kolejnymi manipulacjami, płynącymi z mass-mediów, internetu oraz kościelnej ambony. Ale zdławiona
wiekami, “Crimen sollicitationis”, prawda o kościele rzymsko-katolickim, kiedyś ujrzy światło dzienne
na Ziemii. Już dziś główna kwatera “wisi na ostatnim włosku”, bo detektywi prawdy rozwiewają senne
marzenia o potędze. Podobne jego sekty są rozsiane na całym świecie. Najwięcej jest ich w Ameryce,
gdzie wszyscy prominentni obywatele są członkami różnych kultów, praktykujących tą magię. Stolicę,
Waszyngton, zbudowano na kościach i czaszkach rdzennych jej mieszkańców, więc tutaj wiadomości
o czynnym udziale jej byłych prezydentów w sekcie o tej nazwie, nie powinnien żadnego z jegomości
dziwić. Bowiem praktykują oni dokładnie ten sam kult. Czy w Watykanie, czy w Hollywood to ta sama
sekta bestii, żywiąca się energią najbardziej niewinnych i nieświadomych tu istot. Niestety ich mama,
czyli Czarna Wdowa ma te prawa, co nasz Ojciec Słońce, więc wieczne kuszenie nas nie będzie miało
końca. Od nas należy wybór, czy będziemy mu ulegać, czy swą wewnętrzną siłą pokonamy je śmiało.
Nie chodzi tu o grzechy, których mamy wciąż żałować, ale o swą świadomość dokonywanych wyborów.
Wyzwolenia z obłędnego kręgu reinkarnacji może doznać absolutnie każdy, jeśli tylko nie ma oporów.
Wpierw, żeby zrzucić wszystkie maski, pod którymi ukrywa strach od urodzenia, natępnie by wybaczyć
sobie ten brak wszelkiej życiowej wiedzy. Finalnie, zmieniając swe postępowanie, uczyć się i zobaczyć
diametralną różnicę pomiędzy strachem i Miłością, świadomie wybrać, czego naprawdę tutaj chcemy.
Zdecydowanie w Życiu szukamy wiecznych wakacji, nie delegacji. Gdy się skupimy, wnet zrozumiemy,
że nasze całe Życie, składające się z nieskończonej ilości Przeżyć, jest bez początku jak też bez końca.
Nie kończącym się egzaminem konsekwencji naszych wyborów. Nauką na Ziemii jest “oddech słońca”.
Nauka Miłości to ból istnienia,Wolności, przyjemność wyboru, nauką Mądrości, Rozkosz Zrozumienia.
Ignorancja tego ostatniego kończy się Unicestwieniem istnienia. Jest zarazem początkierm Nieistnienia.
Jesień jest istnieniem, zima sennym marzeniem, wiosna marzenia spełnieniem, a lato Unicestwieniem.
Takie były ery ludzkości: kryształowa była czystym, ludzkim istnieniem, brązowa Miłości marzeniem,
srebrna jego spełnieniem i też Wolności przebudzeniem, a złota kończyła się Mądrości Unicestwieniem.
<< Dokładnie! Podobnie jest z tą tutaj powieścią, którą Marian właśnie teraz kończysz pisać na Ziemii.
Pierwsza część opisuje Twoje istnienie marzenia Miłości, które finalnie się realizuje podczas pandemii.
Pod koniec drugiej, w wyniku spełnienia tego marzenia, następuje tu przebudzenie ze snu o Wolności.
Wyborem swoim zaczynasz jej się uczyć, dlatego tu zmierzasz do zrozumenia Wszechświata Mądrości.
Niestety nie możesz jej opisać ludzkimi słowami, bo do jej kompletnego zrozumienia potrzeba telepatii.
Tej można nauczyć się tutaj wyłącznie przez Miłość, która z kolei wymaga szacunku i ludzkiej empatii.
A jak możemy doskonale to zauważyć dzisiaj wszędzie dookoła, brakuje jej większości tutaj ludzkości,
Jeśli ktokolwiek zechce się nauczyć wszystkich trzech ziemskich lekcji, ma współczuć do szpiku kości.
Przede wszystkim samemu sobie, jak również wszystkim i wszystkiemu, co go na Ziemii wciąż otacza.
Przez współczucie nabiera wtedy szacunku do Wszechświata, siebie samego i nad niczym nie rozpacza.
Bo wie już doskonale, że wszystko, co go tutaj spotyka jest tylko kolejnym Życiowym doświadczeniem,
więc może się dzięki niemu uczyć czego tylko zechce. Najważniejsze, by kończyło się to Oświeceniem.
Tego, z kolei, można doświadczyć, tylko przez akceptację, samo doświadczenie oraz pełne Zroumienie.
Dzięki temu może się zacząć uczyć kolejnej, ziemskiej lekcji. Jej Zrozumieniem też będzie Oświecenie.
Nie tak silne jak pierwsze, lecz cały czas zmieniające punkt widzenia. Z ziemskiego, przez galaktyczny,
do kosmicznego. Wtedy pozbywa się wszelkiego punktu widzenia, jednoczy się przez proces fizyczny
ze Wszechświatem, czyli doświadcza istnienia nieistnienia, którego zrozumienie jest czystą ignorancją.
Następnie, za pomocą właśnie telepatii, uczy się doświadczenia istnienia. Poznaje je z kolei tolerancją.
Więc, jak łatwo możesz teraz zauważyć Marialuchu, to wszystko wraca dokładnie tam skąd się zaczęło.
Taka jest właśnie natura całego Wszechświata, Miłość jest właśnie kluczem do niego, tak się przyjęło.
Zamkiem w jego wrotach jest Wolność, a samo otwieranie Rozkoszą Mądrości, którą potem poznajemy.
W momencie jej zrozumienia, jednoczymy się z Wszechświatem i przed tymi samymi wrotami stajemy.
Istnienie jest warunkiem Miłości, Miłość warunkiem Wolności, obie poprzednie Mądrości, a ta istnienia
Tak właśnie kurczy i rozkurcza się wciąż cały Wszechświat, którego jesteśmy częścią i Jego marzenia.
Gdyż On również, tak jak i my, spełnia trochę szybciej i skuteczniej od nas, swoje marzenia o istnieniu.
W ten sposób stwarza wszystkie galaktyki, planety oraz życie na nich, by pomóc sobie w ich spełnieniu.
Nasze marzenia są zarówno tutaj kontynuacją i uzupełnieniem Jego jak i światem czyli ich spelnieniem.
Możemy tu podsumować to tym stwierdzeniem: “Ludzkość jest Wszechświata spełnionym marzeniem”.
Oczywiście nie jedynym, gdyż ma ich tyle, ile galaktyk, planet, bestii i gwiazd jest we Wszechświecie.
Każde następne spełnione Jego marzenie materializuje się jako nowonarodzone tutaj na Ziemii dziecię.
Tak samo jak datę czy miejsce urodzenia, okoliczności i jego rodziców wybieramy, by się w nie wcielić
Przeżywać tu każde jego doświadczenie wspólnie, by po zrozumieniu tej Prawdy znowu się rozdzielić.
Zależnie od tego, czego się w tym czasie tutaj nauczyliśmy, wybieramy powrót na Ziemię lub znikamy.
W czeluściach Wszechświata, czyli w naszym prawdziwym domu, po zrozumieniu jego się zawieramy
w sobie samym, gdyż to my własnie jesteśmy tymWszechświatem. Swoją ignorancją stwarzamy boga,
którego później usilnie wciąż poszukujemy. Do jego znalezienia przez nasze serca wiedzie tutaj droga.
Gdyż to właśnie tylko my jesteśmy odwiecznie, tutaj i teraz, Bogiem oraz tym Wszechświatem całym.
Droga do poznania tej jedynej, Absolutnej Prawdy, wiedzie przez nasze doświadczenia w ruchu stałym.
Planet oraz gwiazd i tego jak na nas wciąż oddziaływują. Przybliżając się i oddalając od Ziemii cyklami
Tak samo jak fazy księżyca, zsynchronizowane dokładnie z przypływami i odpływami oceanów latami,
które wpływają na nasze myśli, przez silne odczuwanie emocji, a ostatecznie na nasze całe zachowanie.
Wszystko jest ze sobą głęboko powiązane we Wszechświecie. Tylko pojąć tego nie jesteśmy w stanie.
Podobnie jak ci, którzy uwięzili i skazali na smierć Mansura Al-Hallaja, próbującego pomóc zrozumieć
Doskonale widać to dzisiaj. Prawda zawsze boli, a do jej pojęcia wystarczy tylko nie bać się jej umieć.
Nie bać się znaczy całkowicie przezwyciężyć strach w sobie. To możemy zrobić tylko naszą Miłością.
Bowiem to właśnie Ona jest najmocniejszą siłą dla ludzkości. Nie można jej pokonać nawet Wolnością
Tylko ona we Wszechświecie jest w stanie nasz strach całkowicie pochłonąć i otworzyć szeroko wrota.
Jest jak łom dla skłotersów, tym uniwersalnym kluczem Wszechświata. Do nas należy “brudna robota”
otwierania jego zamkniętych wrót i Rozkoszowania się zaś całym, nieskończonym jego tu bogactwem.
Po zrozumieniu Mądrości w wyniku Jego przenikania, zamykania ich z powrotem, naszym wariactwem.
Naturą nas samych,a zatem też Wszechświata, który w sobie zawieramy jest nie tylko nasza ewolucja,
ale też inwolucja, która wbrew pozorom, nie jest tutaj jej przeciwieństwem, a następstwem. Rewolucja
tego spojrzenia z ziemskiego punktu widzenia wygląda właśnie jak wariactwo, czy też niedorzeczność.
Tymczasem jedynie w dualistycznym pojmowaniu rzeczywistości występuje jakakolwiek sprzeczność.
Bardzo łatwo możemy to zauważyć w oceanie naszej Wolności. Fale tu nie są żadnym zaprzeczeniem.
Mało tego, pomimo, że są one tu falami samymi w sobie, również tworzą ten cały ocean nieskończenie.
Tak my sami nie jesteśmy zaprzeczeniem Boga. Będąc człowiekiem na Ziemii, stwarzamy Go tu ciągle,
Po odnalezieniu tej Uniwersalnej Prawdy Absolutnej, będąc sami Bogiem, człowieka lepimy przeciągle.
Jak w Biblii to ładnie opisano “na własny wzór i podobieństwo”, więc jesteśmy tutaj Swoim odbiciem.
Jednym z nieskończonej ilości Wszechświata możliwości, którym jest tutaj dla nas dzisiejsze Przeżycie.
Akurat wybraliśmy sobie wszyscy opcję “Przeżywanie wirusa pandemii”, która skończy się Katastrofą.
Tak samo, jak w Lemurii, Atlantydzie, czy Egipcie, będącą finalnym egzaminem dla nas, czyli filozofią.
Gdyż etymologia tego słowa w tłumaczeniu na polski to Miłość Mądrości, a całe nasze życie na Ziemii
jest nauką. Najpierw Miłości, później Wolności w końcu Mądrości, przypadającej w czasach pandemii.
Jeśli nie nauczymy się ich teraz, potem wybierzemy sobie inne okoliczności do nauki tych trzech lekcji,
które równiez kończą się Katatrofą na Ziemii. Bóg bez Miłości nudzi się i samotny szuka tu projekcji.
Więc, jak łatwo zauważyć, jedynym wyjściem z tego błędnego dharmy koła, jest nasza nauka Miłości.
Dopiero, kiedy ją tutaj zrozumiemy, nie będziemy czuć się samotnym Bogiem tylko dla przyjemności.
Rezygnując z niej, doświadczymy tu Prawdziwej Rozkoszy nas Wszechmogących i Wszechwiedzących
Rozumiejąc Miłość Mądrości, nauczonej na Ziemii, wybierzemy wieczne wakacje pośród błądzących.
Ci ostatni popełniają jeden podstawowy błąd, uczą się najpierw tej naprzyjemniejszej lekcji, Wolności,
bo nie wiedzą, że rzeczy w życiu najtrudniejsze uczą nas najwięcej. Najlepiej naukę zacząć od Miłości.
Wtedy ta kolejna będzie wypracowaną i zasłużoną przez nas nagrodą, która nauczy nas przyjemności.
O wiele łatwiej nam będzie później z niej zrezygnować, żeby finalnie doświadczyć Rozkoszy Mądrości.
Gdy zaczniemy tą naukę od strony przyjemności bardzo ciężko będzie nam z niej później zrezygnować.
Tak już zostaliśmy wychowani, że najtrudniejsze i najcięższe nauki w życiu staramy się bagatelizować,
nie znając ich prawdziwej mocy. Dlatego pogrążamy się coraz głębiej w doczesnych przyjemnościach,
zamiast rozkoszować się całym wachlarzem doświadczeń, będącym Przeżyciem w kilku możliwościach.
Bowiem, kiedy mamy tylko jeden punkt widzenia bardzo ciężko jet nam dokonać właściwego wyboru.
Poznając zatem kolejny, poszerzamy swoją świadomość i doświadczamy coraz większej ilości kolorów.
O wiele łatwiej jest nam namalować jakikolwiek obraz, oddając jego obiekt przez różnokolorwe barwy,
jak za pomocą czerni lub bieli. Znając możliwości ich mieszania, przekształcamy się w motyla z larwy.
Większość ludzi jednak na świecie, zaczynając od nauki Wolności, nie poznaje kolejnych możliwości,
bo akurat jest najłatwiejsza i najprzyjemniejsza ze wszystkich i emocjonalnie nas pozbywa szczerości
do samych siebie. Można by rzecz, wręcz paradoksalnie, że my stajemy się wtedy więźniami Wolności.
Aby się uwolnić z tego niewidzialnego dla nas więzienia pełnego stabilizacji doczesnych przyjemności
wystarczy zacząć nie bać się w życiu jakiejkolwiek zmiany. Najlepiej zmiany swojego punktu widzenia.
Zmiana jest nieustannym procesem, więc bojąc się jej nie przestaniemy tego nigdy tak “od niechcenia”
Tkwiąc w tym samym, niezmiennym od kilkunastu lat przekonaniu, będziemy jak ta stara zużyta sofa.
Gdyż jak słowami Wiliama Blake’a możemy podsumować: “Staus quo to największa ludzka katastrofa”.
Kiedy spojrzymy na stan obecny ucywilizowanych mieszkanców świata jak i “kultur prymitywnych”,
łatwo dostrzec, że ci ostatni mają swe domy, a pierwsi jedynie długi wobec swych panów, naiwnych.
Którzy przeświadczeni o swej wyższości, statusem społecznym, nad tą szarą masą którą chcą rządzić,
zaślepieni są władzą. Która podobnie, jak każdy narkotyk uzależnia od siebie, też nie przestają błądzić.
A ci, którzy żyją w równouprawnionych kolektywach czy wspólnotach, uczą sie nawzajem od siebie,
bardzo często nawet nieświadomie, Miłości. Gdyż mają świadomość, że pomagając sobie są w niebie
przez cały czas, więc nie muszą być od nikogo zależnym. A to również powoduje, że nie mają żadnych
długów, wobec nikogo, więc nie żyją w ciągłym strachu. Nie sprzedali swej wolności za cenę ładnych
i komfortowych mieszkań z ciepłą wodą i plazmą na ścianie, aby nie być gorszym od swojego sąsiada.
Adekwatnie do swojego statusu materialnego potrafią się cieszyć tym co posiadają. I tak to przepada
wszystko w chwili śmierci jednych, czy drugich. Bowiem materialne rzeczy z natury nie są długotrwałe
więc lepiej chyba zainwestować naszą życiową energię w naukę wartości, które nie są w życiu banałem.
W momencie życia, kiedy pozbędziemy się wewnętrznej potrzeby rzeczy materialnych i nadmiernego
przywiązania do swoich ukochanych, wyplączemy się z pętli czasu i lęku przed przyszłością, urojonego
nie straszne będą nam jakiekolwiek pogróżki i przymusy ze strony państwa, rządu czy świty arimana.
Bo nasza świadomość zmienia wtedy gęstość wymiarów i wibruje tam na tych wyższych. Każdego rana,
gdy wpatrujemy się we wschodzące, ognistoczerwone słońce, momentalnie zmieniamy punkt widzenia.
Z racjonalnego, dualistycznego pojmowanego naszym rozumem, na irracjonalny, intuicyjny. Nasycenia
naszych wyczerpanych baterii z dnia poprzedniego energią słoneczną przez kompletne nasze skupienie.
W wyniku tego postrzegamy świat z zupełnie odmiennej perspektywy, gdyż zamieniamy nasze myślenie
na współodczuwanie, które jest tutaj warunkiem koniecznym przejścia świadomości na wyższy poziom.
Łatwo możemy to zaobserwować przy jakiejkolwiek działalności kolektywnej, gdyż wspólną tutaj osią
do naszego celu jest porozumienie, które osiągamy tu przez współodczuwanie uczestników kolektywu.
Dlatego, pomimo trudności współżycia w kilkunastoosobowej grupie, uczymy się Miłości bez wpływu
naszej wiary, czy religii. Wszelkie intelektualne spostrzeżenia zostawiamy na boku, mając tu na uwadze
wspólne dobro kolektywu. Możemy powiedzieć, wybaczając rozumowi błędy, skupiamy się na drodze
do osiągnięcia danego celu, a nie na jego końcowym efekcie. Rolą rozumu jest myślenie tu o rezultacie,
który i tak kiedyś, nastąpi. Cały sekret tkwi w skupieniu naszej uwagi na drodze do niego. Przyznacie
tu sami, że najprzyjemniejszym momentem podczas seksu jest podnoszenie wciąż naszego podniecenia,
a nie tu szybki orgazm, jak nam to wmawiają prawie we wszystkich filmach, książkach przez pokolenia.
Gdy odkryjemy “sekret Wszechświata”, który ukryty jest, dla przykładu w “syndromie gotowanej żaby”
wtedy zrozumiemy, że naszym celem jest sama gonitwa za królikiem, nie samo złapanie go. Bo słabym
jest nie ten kto wciąż upada, lecz ten, który nie ma siły by się podnieść. Każdy upadek jest tutaj nauką,
z której wyciągamy po czasie nasze wnioski, aby nie popełniać tego samego błędu. Życie tu jest walką
nieustanną o naszą świadomość, a każde Przeżycie jej bitwą. Wygraną lub przegraną, to zależy od nas.
Najważniejsze jest się skupić tutaj na samym procesie nauki, a końcowa faza bitwy walki będzie godna.

Największym błędem jakiejkolwiek bitwy, jest poddać się podczas pierwszej porażki.

Nie uczymy się wtedy niczego, prócz zwątpienia, kodowanego na dnie naszej czaszki.

Kolejne próby są jego powtarzaniem, co doprowadzi nas ostatecznie do przegrania całej bitwy.

Gdy dzielnie podnosimy się swoją upartością i wiarą w siebie, jak podczas modlitwy

(tej prawdziwej, a nie tej z kościoła watykańskiego), pokonamy każdego swojego przeciwnika w Życiu.

To właśnie nasza cierpliwość i upartość, oprócz wiary w siebie, decyduje tu o naszym byciu i nie byciu.

Jesteś żyjącym dowodem na to, że każde marzenie w naszym Przeżyciu jest możliwe do zrealizowania.

Zależy to, podczas jego realizacji, tylko od naszej cierpliwości i konsekwencji dalszego postępowania.

Zupełnie jak z książką. Chciałeś ją kiedyś napisać i tego właśnie dokonałeś. Jak pisał Jorge Arguelles:

“Efektywny proces twórczy jest możliwy tylko wtedy, gdy chwilowa potrzeba łączy się z uniwersalnym celem”

Jak wspominałem to wcześniej, celem uniwersalnym ludzkości jest ponowne złączenie się z rodzicami,

Słońcem i Ziemią. Może to ona osiągnąć ucząc się na Ziemii Prawdy trzema najważniejszymi lekcjami:

Miłości, Wolności oraz Mądrości, które są tutaj jakby bitwami codziennej walki o naszą świadomosć.

Chwilową potrzebą akurat ludzkości w tym czasie ogólnoświatowej pandemii jest właśnie teraz Miłość.

Gdy się połączą ze sobą będzie nim efektywny proces twórczy, zmiany człowieka tu w samego Boga.

Do jego osiągnięcia, przez akceptację, doświadczenie i zrozumienie strachu i Miłości prowadzi droga.

Na jej końcu umiera wtedy nasz ziemski punkt odniesienia, czyli umiera ja człowieka, świata pojęcie.

Słowami mnicha sumując:”Jeśli człowiek umiera przed swoją śmiercią, nie umiera już w jej momencie”

Abraham a Santa Clara się nazywał i w siedemnastym wieku ludzkości przekazał tą ważną wiadomość.

Przekazują ją także inni w różnych epokach i cywilizacjach, byśmy mogli rozwijać swoją świadomość:

Tellhard de Chardin w “Fenomenie człowieka”pięknie to ujął: “Nie jesteśmy istotami ludzkimi mającymi duchowe przeżycie,

ale istotami duchowymi mającymi ludzkie Przeżycie”.

Rinpoche swoimi refleksjami odpowiedział w jednym zdaniu na temat filozofii buddyzmu: “Ty naprawdę nie istniejesz,

ale zajmie Ci to kilkanaście lat, aby to zrozumieć”. Najwybitniejszy fizyk, co się cały czas z nas śmieje,

Albert Einstein: “Nie wszystko, co się liczy może być policzone. Nie wszystko co może być policzone

się liczy”. Przekazów jest naprawdę dużo i tylko od naszej wolnej woli zależy, czy będą tu zauważone.
Niestety większość z nich zostało albo wyśmiane albo zręcznie ukryte tu na Ziemii

przez sektę arimana. Ewangelię Jezusa czasów Chrzescijaństwa gnostyckiego, Marii Magdaleny

są dziś trudne do poznania. Jednak to właśnie one mogą nauczyć nas tej pragmatycznej strony naszego tutaj nieziemskiego życia.

Tego, że śmierć ludzkiego ciała jest tylko małą częścią, o wiele więcej mamy tu na Ziemii do Przeżycia.

Wszelkie opowiesci wedyjskie, mity greckie czy rzymskie są dowodem na rozwój tego Wszechswiata.

Który nie jest wcale zawarty w maszym materialnym pojmowaniu, ale w energetycznym, tutaj wariata.

Bo charakter jego nie jest wogóle racjonalny, tak samo jak, pełna jest tajemnic, historia całej ludzkości

Która w każdej kolejnej erze nieustannie wybierała nieświadomie wpierw naukę Wolności, nie Miłości.

Rzecz jasna nie działo się to bez powodu, ariman wraz ze swoją świtą trzyma cały czas rękę na pulsie,

by skutecznie zwodzić ludzkość swoimi metodami. Dlatego bardzo często jest tu ona na “zlym kursie”.

Od pierwotnej Illi, przez Lemurię i Atlantydę, aż po dzisiejszą pandemię ludzkość jest wciąż zagubiona

Wpleciona pomiędzy trzy religijne monoteizmy próbuje się odnaleźć na nowo. Zawsze zaś postawiona

przed wiecznym wyborem spędzenia swojego życia w strachu, albo też w Miłości, szuka wciąż tu drogi,

by się wyzwolić od swych ciemiężycieli. Tymczasem, zaślepiona religią, nie dostrzega tutaj przestrogi.

Bowiem “tam, gdzie zabobon i ignorancja wciąż istnieje, religia rozwija się jak za czasów antycznych”.

Oto są slowa Jordana Maxwell’ a w książce opisującej historię ludzkości do czasów komunistycznych.

Które jego zdaniem są kolejną wersją tego samego księstwa, zniewalającego ludzkość tutaj od wieków.

Zastapiło ono księstwo chrześcijan, które z kolei udomowiło pogaństwo tutaj w Europie lub u Azteków.

Bowiem Meksyk, Egipt, Kreta oraz Irlandia były kontynuacją tej przestarożytnej wiedzy Atlantyckiej,

którą ariman, przy pomocy Aleksandra Wielkiego, próbował wymazać całkiem z przestrzeni publicznej

Tymczasem jest zachowana w nienamacalnym dla ludzi, kosmicznym wymiarze tego to Wszechświata,

do której dostęp maja tylko wtajemniczeni członkowie okultystycznych sekt i zakonów z tego swiata.

Jednak jest ponad wszelkimi materialnymi prawami i zakazami, więc łatwo odnajduje je swoją intuicją.

Dziele się tu z Tobą jak i ze wszystkimi swoją wiedzą, nawet jeśli grozi mi to z tego świata zaś ewikcją.

Bowiem jako wprawiony skłoters, w odróżnieniu do reszty Siostr i Braci, ja już nie boje jej się wcale.

Bo wiem doskonale, że jest tutaj kolejnym etapem w sklotowaniu następnych wymiarów Życia stale.

Wszyscy najmądrzejsi tego świata zachowują się dzisiaj, dokladnie jak w tej starej opowieści sufickiej.

Szukają Prawdy tam, gdzie jej nie zgubili, bo tam jest łatwiej. Niestety oni nie znajdą jej w katolickiej,

żydowskiej, czy muzułmańskiej religii. Ona jest ukryta w głębii ciemności naszej własnej ignorancji.

Tylko przez błądzenie w ciemnościach możemy zrozumieć światlość, która to nauczy nas tolerancji.

Gdyż akceptacja jest pierwszym i zarazem koniecznym krokiem jakiejkolwiek naszej życiowej zmiany.

Jesli wciąż świadomie ignorujemy swoją możliwość poznania Prawdy, efekt tego będzie przewidziany.

Jednak, gdy zaakceptujemy, że cały czas błądzimy, pomimo tego że wierzymy im jak znaleźć wyjście,

będzie to zaś nasz najważniejszy wybór życia: zacząć kochać czy wciąż czekać na zbawiciela przyjście.

Który podobno uratuje wszystkich wiernych przed nadchodząca tu nieuchronnie katastrofą na Ziemii

Tymczasem, jeśli się sami tutaj nie zbawimy, to będziemy wciąż, nieustannie żyli w tym “teatrze cieni”

. Bowiem całe nasze istnienie jest dokładnie tak jak ta przepiękna sztuka w starożytnym, greckim teatrze.

Przyjmujemy tylko rozmaite role do Przeżycia na Ziemii, by ich tu doświadczyć. Śmierć i tak je zatrze.

Ja akurat wybrałem sobie teraz rolę d.i.y. poety żyjącego w taki sposób, by ignorować ten cały system.

“Różnica między mną i większością ludzi jest taka, że dzielące nas mury są dla mnie tu przezroczyste”.

Bystre oko czytelnika wnet zauważy, że jestem tutaj po prostu kolejnym wcieleniem Junga, nie cieniem.

Spostrzeże i Lao-tzu: “Używając swiatła drzemiącego w tobie, uzyskaj naturalną klarowność widzenia”

Jak mawiał Sri Syadasti u Ho-Shi-Zena zarówno oba punkty widzenia nie mają kompletnego znaczenia,

Bowiem wszystko jest naszym jednym wielkim, kolektywnym spelniającym się wciąż tutaj marzeniem.

Więc żyjmy w taki sposób, aby to nasze wspólne marzenie nie było tutaj dla nikogo z nas koszmarem,

tylko Rajem na ziemi, w którym słynne jabłko z drzewa świadomości jest największym naszym darem.

Gdyż nasza ciekawość jest naturalnym instynktem poznawania wciąż tego całego świata tutaj dookola

i nikt żadnymi sztucznymi nakazami, zakazami, ustawami i prawami zdusić jej tu w nas nigdy nie zdoła.

W momencie gdy przezwyciężamy ból, strach oraz samotność poszerzamy wtedy swój punkt widzenia.

Ignorując te symptomy wciąż tkwimy zaś w tym samym punkcie, myśląc że to tylko świat się zmienia.

Tak naprawdę to zmiana swiata jest tutaj tylko efektem ubocznym zmiany naszego punktu odniesienia.

Zauważamy wtedy, że jestesmy wszyscy, bez wyjątku, odpowiedzialni za nasze kolektywne marzenia.

Nie tkwimy już wtedy dłużej w tej depresyjnej, przerażającej i wszechogarniającej nas tutaj ciemności.

Więc zaczynamy nasze świetliste niekończące się nigdy wakacje wnet po naszym zrozumieniu Miłości.

 

Tego Wam właśnie moi wszyscy kochani ziemscy Bracia i Siostry z całego serca szczerze życzę:
Nauczcie się tu Miłości, a zobaczycie jak nieprzewidywalne i niesamowite będzie wasze Przeżycie!

 

 

MAluCH – NO – JESUS 16.04.2021 08:05 Spisane u bram i wewnątrz Narodowego Parku Colserolla
w czterdziesci sześć zimowo-wiosennych dni pod wpływem Miłości, której nikt zdławić nie zdoła.

 

 

W Post Scriptum moją dozgonną wdzięczność dzielenia się swoją wiedzą chciałbym tutaj wyrazić
szczerym podziękowaniem autorom: Erich Fromm, Stanislav Grof, Aldous Huxley, Natalia Novykch,
Jordan Maxwell, Malaklipsa Młodszy, Jorge Arguelles, Zuzanna Ginczanka, Terton Karma Lingpa,
Nikola Tesla, Ra Uru Hu, Ho-Szi-Zen, Albert Einstein, Nine Phill, Wojciech Kosuń, Padmasambhava,
Walt & Barb Larimore, Benares Camden, Thornley Kerry, Ra, Stanislaw Witkiewicz, Meister Ekchart,
Albert Schweitzer, Aleister Crowley, Robert Anton Wilson, Artur Schopenhauer, Terrence Mc Kenna,
Julian Tuwim, Fryderyk Nietzsche, Kalina, George Orwell, Jacek Radomski, Krzysztof Grabowski.
Kerry W. ThornLey, Don Miguel Ruiz, Kazimierz Moczarski, Jakub Czupryński, Jan Wadowski.